Numer - 01
Paring - (Ja) - Narica x Sungoh
Tytuł - "Zupełnie inna osoba"
Długość - 1724 słów
Czas pisania - 1 dzień
Korekta - Rocky
N/A - A więc przybywam z pierwszym opowiadaniem na tym blogu, mam nadzieję, że się wam spodoba ;) I przepraszam za wszelakie błędy, ale po prostu pisałam pod natchnieniem, nawet nie wiem jak udało mi się to tak szybko napisać. I według mnie nie jest jakieś takie ciekawe, z resztą mnie się nie podoba większość moich ff ;-; Mam nadzieję, ze wam się spodoba... Nie będę już przedłużać.
Miłego czytania~!
- Narica,
uważaj! Cory za tobą! – szybko odwróciłam się gdy usłyszałam głos swojej
przyjaciółki.
Byłyśmy
takimi szkolnymi chuligankami. Obie lubiłyśmy się bić, zawsze i wszędzie. Nie
ważna była płeć czy wiek, po prostu dawałyśmy tej osobie nauczkę. Cała szkoła bała się nas do czasu, aż nie pojawiła się grupa chłopaków, którzy zostali
okrzyknięci w szkole mianem utalentowanych bożyszczy. Teraz tylko o nich mowa.
Właśnie, o nich! O nas nagle zrobiło się trochę ciszej, nie byłyśmy już w takim
centrum uwagi jak dawniej. Nawet nie wiecie jakie to denerwujące. Być na jakiejś
dobrej, wysokiej pozycji, być popularnym i w chwilę to wszystko stracić. Ech,
to takie frustrujące.
Właśnie
dlatego, gdy tylko wracałyśmy ze szkoły i napotkałyśmy ich przy mostku, przy
którym zawsze spotykały się jakieś grupy wdałyśmy się w bójkę. Jedni lubili tam po prostu wygłupiać
się z przyjaciółmi, inni tańczyli, zbierali sobie publiczność. Część jeszcze
bardziej utalentowana śpiewała, a czasem nawet łączyli te wszystkie czynności.
- Panna
wrażliwa dostała w czuły punkt i chce się wyżyć? Nie jesteś już popularna. Hah,
nawet nie jesteś taka groźna jak mówią plotki! – krzyki najbardziej
denerwującego członka tej całej hałastry mnie porządnie rozdrażniły, a
dokładniej to Sungoh’a.
- Zamkniesz
się w końcu? Jedyne co umiecie to udawać, że potraficie tańczyć i coś tam śpiewać.
Pewnie te faneczki w szkole zebraliście ze względu na wygląd. Wy to nawet bić
się porządnie nie umiecie, i wy jesteście facetami?!
Kisu zakradł
się od tyłu, jednak był bardzo nieostrożny, było słychać jak podchodził i
oddychał. Uchyliłam się i z pół obrotu przywaliłam mu pięścią w twarz. Potem z
jakiś skrzyń skakał Daeil… Tsa, niespodziewany desant z góry? Oni serio nie
wiedzieli co to znaczy walka, czym jest walka. TU wystarczyło tylko kucnąć i z
jedną wyprostowaną nogą zrobić piękny obrót o 360o , na podłodze
leżał już Kim Jeunguk. Podczas bitwy, nie stoi się jak jakiś słup przy osobie
atakującej. Tą niewiedzę łatwo było wykorzystać, na padniętego Jeunguk’a spadł
Dae. Podobnie, czyli na ziemi skończyli Hui i Jinhong.
Kolejni z głowy.
- Cory i
Sungoh, tak? – spytała Kiko.
Kiko była
japonką, waleczną i odważną. Znamy się już od piaskownicy, jednak „rozrabiać”
zaczęłyśmy dopiero w gimnazjum. Co niektórzy uważali za dziwne, obiecałyśmy
sobie, ze nigdy nie sięgniemy po różnego typu używki, alkohol czy papierosy.
Nie kręciły mnie bójki po pijaku. Na trzeźwo wszystko lepiej komuś wygarnąć, no
tak, w zależności dla kogo i jaki kto ma charakter.
- To teraz
jeden na jednego?
-
Najwidoczniej. Może tak będzie sprawiedliwie. – powiedział Joohyung.
- Sprawiedliwość?
Nie wiem czy wiesz, ale takiego czegoś już dawno nie ma. Nic nie jest
sprawiedliwe. W dodatku pewnie jesteś taki dobry jak twoi koledzy. –
prychnęłam podchodząc do koleżanki.
- W ogóle
jak taka siła mieści się w takim malutkim ciele? Niska, płaska. Tutaj muszę się
zgodzić, że nic nie jest sprawiedliwe. Bóg poskąpił ci rozmiarów. – drwił ze
mnie Yoo.
Pałka się
przegięła. Rzuciłam się na niego z pięściami. To akurat fakt, niska byłam, ale
na pewno nie płaska. To, że nikt mnie nigdy nie widział mnie bez dużej bluzy
dresowej, pod którą moje piersi były dokładnie związane bandażem. Nie chciałam
by były widoczne. Już w podstawówce się mnie czepiali, bo były dość duże jak na
dziewczynkę. W sumie jest to jeden z moich sekretów, nigdy nie pokazuje
publicznie swego ciała. Jedynymi wyjątkami są jakieś spotkania czy ceremonie
urządzane przez moją mamę, która oczywiście nie interesuje się moim życiem i
każe mi nakładać sukienki bądź spódniczki. Zebraniami i wezwaniami do szkoły zajmuje się bardzo potulny tatusiek. Nie wiem jak udało mu się uwieść szanowną
panią prezes. Jej praca była bardzo dobra, przynajmniej dużo zarabiała i często
nie było jej w domu.
Sungoh
bronił się, odpychał moje ataki. Co jakiś czas sam przerzucał się na ofensywę.
Brakowało nam jeszcze dobrej muzyki, powstałby z tego piękny taniec. Ciągłe
blokowanie się nawzajem. To nawet wyglądało jakbyśmy to wcześniej ustalili, byliśmy bardzo zsynchronizowani, po prostu przewidywaliśmy ruchy drugiej osoby.
To było naprawdę niepokojące. Nie dość, że sama gadką mnie bardzo wkurzał, to
jeszcze teraz tym.
Kątem oka
spojrzałam na Kiko i Corego. Oni tylko gadali stojąc naprzeciwko siebie. Co to
miało być? Nie zachowywała się jak moja Ki, była jakaś rozkojarzona, taka…
zakochana?
- Wiesz, że
się nie patrzy na inne osoby podczas walki?
- Ja w
przeciwieństwie do ciebie to wiem i nie patrzę się na nich.
- To co
przed chwilą robiłaś? Przestraszyłaś się mnie? A może zawstydziłaś się moją
obecnością?
- Hah,
śmieszny jesteś. Zbrzydło mi patrzenie na ciebie, aż mnie mdli od tego widoku.
Chwila jego
nieuwagi i dostał z prawego sierpowego. Och, jaka szkoda takiej pięknej
twarzyczki. Potem tylko kopnięcie z półobrotu. Chłopak przewrócił się i leżał
na ziemi. Kolejny pokonany. Jeszcze tylko ten Cory. Czemu Kiko się nim nie
zajęła?!
- Kiko! Co
to ma być?
- Narica, bo
ja…
- No? Co ty?
-
Przepraszam, nie mówiłam ci tego, ale ja... Ja zakochałam się w Joohyungu.
- Żartujesz
sobie, tak? - dziewczyna pokręciła tylko
głową, podeszła do mężczyzny, przytuliła go.
Odwróciłam
się i pobiegłam w przeciwna stronę. Zdradziła mnie.
***
-
Gala?! - krzyknęłam, kiedy mama łaskawie
powiedziała mi, że została zaproszona na galę wraz ze swoją rodziną. Po co ja
im tam? Spotkanie prezesów oraz ceo z wszelakich wytwórni z podopiecznymi.
- Mówiłam ci
o tym ostatnio... A może to było do twojego taty? Idź do pokoju nałóż tą czarną
sukienkę, a butów zaraz poszukam.
- Nie chce.
- Słuchaj.
Wiesz, że takie imprezy są dla mnie ważne.
Wkurzona
trzasnęłam drzwiami za sobą. Rzuciłam się na łóżko. Ona zawsze wynajdywała
jakieś spotkania w nieodpowiednim czasie. Od mojej bójki z 24k minęły jakieś
dwa dni. Nie poszłam przez ten czas do szkoły. Czułam się oszukana przez swoją
najlepszą przyjaciółkę.
Niechętnie wyjęłam
z szafy sukienkę. Zdjęłam swoje ubranie rozwiązując przy tym bandaż. Ta kiecka
bardzo dokładnie podkreślała moje kobiece kształty, które zawsze chciałam
ukryć. Długie włosy rozpuściłam oraz rozczesałam.
- Narica! O,
gotowa?
- Chyba
tak...
- Chodź po
buty i jeszcze makijaż ci zrobię i będzie pięknie.
Pod budynek
podjechałyśmy z jej osobistym szoferem. Ciężko było mi chodzić na szpilkach.
Nienawidzę ich. Muzyka w środku była bardzo głośna, bardzo otępiająca. Zostałam
zaproszona na galę, a nie na zlot fanów Chopina i reszty tej muzycznej bandy.
Nie kręciły mnie spokojne piosenki, jednak do kompozytorów miałam wielki
respekt.
- Narica?
Odwróciłam
się słysząc znajomy głos. Nie. Tylko nie on
- Sungoh?!
Co ty tu robisz?!
- Mógłbym
zapytać o to samo... Możemy porozmawiać na zewnątrz?
- Ech...
Dobrze. - Opuściliśmy budynek. - To o czym chcesz pogadać?
- Po
pierwsze, wow. Nie spodziewałem się tego po tobie. Po drugie, czemu nie było cię
w szkole? No i czemu teraz jesteś taka spokojna?
- Muszę się
pilnować, bo matka grozi mi wysłaniem za granicę. Wszystkich tutaj zna, dlatego
muszę udawać zwykłą, spokojną dziewczynę. A co do szkoły... Nie ważne.
- Po tej
bójce, nie wiem czemu, ale gdy cię nie było martwiłem się o ciebie.
- Nie
potrzebnie. To się chyba zaraz zacznie, muszę wracać.
- Spokojnie,
jeszcze co najmniej pół godziny.
Momentami
miałam ochotę mu porządnie przywalić, jednak wzrok strażnika pilnującego
wejścia nie pomagał. Teraz byłam tylko bezbronną nastolatką. Rozmawialiśmy i
śmialiśmy się jak dobrzy przyjaciele.
- Wstawaj,
chyba tamto się zaczęło. – powiedziałam.
- Nie chce
mi się.
- Mam ci
przywalić? Wiesz, że potrafię.
- Moja twarz
jeszcze pamięta.
Wchodząc na
salę podbiegła do nas moja mama. Zaczęła zasypywać chłopaka dużą ilością pytań.
Zależało jej na połączeniu sił z Choeun Entertainment. Praca, praca i jeszcze
raz praca. Tylko to się dla niej liczyło.
- Mamo, nie
męcz go. Znajdź ceo, będzie łatwiej.
Kobieta
pomachała młodzieńcowi na pożegnanie i uciekła do grupy biznesmenów.
- T-to była
twoja mama? – zająknął się.
- Niestety.
- Niestety?
Wiesz jaka ona jest popularna?!
- Ona się
mną nie interesuje, a ja nią. Proste.
Na sali było
już pełno ludzi. Rozdania nagród, przemowy, gadanie o tym jak ktoś jest
wspaniały. Nawet mojemu tacie dali nagrodę. Za co? Tego nie usłyszałam, bo
zajęłam się wzajemnym szturchaniem Yoo. Po tym wszystkim 24K zaprosili mnie na
jakieś przyjęcie. Niestety miała pojawić się na nim Kiko. Miałam odmówić,
jednak Oh zmusił mnie.
-
Przepraszam was za tą ostatnią bójkę. – ukłoniłam się na wyraz skruchy.
- Narica, to
naprawdę ty? – spytał zdziwiony maknae.
- U-um…
- Zaraz
jeszcze Cory przyjdzie i zaczynamy imprezę, co?
- Cory –
zwrócił się do mnie ciemnowłosy, z którym dziś najwięcej rozmawiałam - On przyjdzie z twoją przyjaciółką. Czuła
się bardzo źle z tym, że ciebie nie było. Tęskni za tobą. Wybaczysz jej?
- Postaram
się…
- Naruś,
dlaczego teraz jesteś taką inną osobą? Jesteś za bardzo spokojna i nosisz
sukienkę.
- Jak chcesz
mogę cię pobić, albo może chcesz mieć spotkanie z tymi szpilkami?
- Nie,
przepraszam noona~!
- Nie nazywaj mnie Naruś na przyszłość, nienawidzę tego zdrobnienia.
Do Sali w
której byliśmy, a dokładniej to do salki treningowej chłopaków weszli
roześmiani Cory i Kiko. Chciałam odwrócić wzrok od jej spojrzenia.
- Ki,
Joohyung Narica ma wam coś do powiedzenia. – wypchał mnie do przodu Daeil.
- Ano…
Przepraszam za to co się ostatnio stało i chyba… Chyba kończę z bójkami.
- Cooo?! –
wszyscy równo krzyknęli.
- To aż
takie dziwne?
Chłopaki zgaśli światła, a zapalili świeczki
ustawione na bocznych pułkach. Mimo półmroku wszystko można było dostrzec.
Włączyli swoją najnowszą piosenkę, czyli „Super Fly”. Wszyscy tańczyli ten
dziwny układ, a mnie uczył go Sungoh.
Po przyjęciu
Yoo odprowadził mnie do domu i nakazał przyjść następnego dnia bez dużej bluzy.
Tak też zrobiłam, bandaż pozostał w domu. Ubrałam tylko biały top na
ramiączkach, na to czarny sweter oraz ciemne legginsy.
W szkole
wszyscy, nawet nauczyciele byli zaskoczeni moją zmianą. Do tego wszystkiego
nawet nałożyłam moje okulary, wyglądałam jak wzorowa, grzeczna uczennica. Na
przerwie Sungoh zgarnął mnie na dach.
- Dziwnie
się czuję jak wszyscy się tak na mnie patrzą. Oddaj swoją narzutkę. –
powiedziałam.
- Nie.
- Ah… Czemu?
- Bo tak
jest dobrze. Chciałbym coś tobie powiedzieć…- chłopak widocznie zdenerwowany
powoli podszedł do mnie, tak, że dzieliła nas niewielka odległość. – Zostaniesz
moją dziewczyną?
- Prędzej
ochroniarzem chyba. – zaśmiałam się.
- Pytam
poważnie!
- Hm… Mam
wnioskować, że zakochałeś się po tym jak ci przywaliłam i wyzwałam?